W rozdziale pt. „Spotkanie z
Sahaja Yogą” autor opowiada o tym, jak po latach poszukiwań intelektualnych w
nauce i filozofii, dążenia do tego, aby jak najwięcej przeżyć i doświadczyć
(nie wyłączając młodzieńczych poszukiwań w romansach, w seksie, w narkotykach)
– spotkał Shri Mataji.
Było to w 1975 roku. Mieszkał
wtedy w USA. Usłyszał o Shri Mataji od swojego przyjaciela i pojechał do Niej
do Londynu. Autor tak opisuje swoje pierwsze spotkanie ze Shri Mataji, w Jej
domu:
Zaczynam opowiadać w wielkim nieładzie o wszystkim, co leży mi na sercu. Shri Mataji pyta mnie o moją rodzinę, o zdrowie i pyta, czemu chodzę w samej koszuli bez podkoszulka narażając się na przeziębienie. Odpowiadam. Mówię też, że szukałem czegoś, chyba prawdy, ale nie znalazłem i że czuję się zmęczony.
Cisza i spokój tego domu stopniowo przenikają mnie, burzliwy potok moich
wypowiedzi spowalnia się. Odkrywam w sobie spokój, jakiego nigdy nie znałem.
Shri Mataji zaczyna mówić o prawdziwym przedmiocie naszych poszukiwań – o
Samorealizacji. UFFF! To tego właśnie pragnę! /.../
W tej ciszy i spokoju moje
dotychczasowe życie jawi mi się jak jakiś szalony cyrk. Ja, który nie byłem w stanie
zatrzymać natłoku własnych myśli i straciłem już nadzieję, że kiedykolwiek mi
się to uda – oto jestem prawie uspokojony.
A przecież Ona (Shri Mataji) nie
podniosła nawet małego palca! Doprawdy czy to możliwe, by samym tylko
spojrzeniem uśmierzyła aż taką aktywność umysłową? Shri Mataji, kim ty jesteś?
Siedzę naprzeciw Shri Mataji i
zgodnie z Jej życzeniem wyciągam dłonie w Jej kierunku. „Przede wszystkim
usiądź wygodnie, ciało nie powinno być skrępowane w żaden sposób”. Obserwuję
Ją. Wydaje się, że weszła w stan głębokiej koncentracji. Niektóre z Jej gestów
sprawiają wrażenie, jakby starała się podnieść coś na wierzchołek mojej głowy
/…/
Nic z tego nie rozumiem, ale nie
przejmuję się tym wcale, zafascynowany pięknem tej sceny. Jej ruchy są na
przemian płynne i miękkie, to znów pełne mocy, zawsze niezwykle precyzyjne, zaś
Jej twarz promieniuje zarazem majestatem i pokorą - kontrast niespotykany u
zwykłych ludzi.
Czuję mrowienie w rękach, które
stają się coraz bardziej chłodne. Mam dziwne wrażenie chłodnego powiewu na
dłoniach. Szukam źródła tego prądu powietrznego, ale drzwi i okna są
pozamykane. Zaczynają docierać do mnie wrażenia z wnętrza mojego ciała, tak
jakbym po raz pierwszy uświadamiał sobie niektóre jego części.
Zaskakuje i zadziwia mnie to, że
Shri Mataji momentalnie reaguje na ten proces. „To jest w czakrze serca”.
Rzeczywiście czuję lekki ból w piersi. Shri Mataji dłonią zwróconą jak lanca w
stronę mojego serca, wyjaśnia: „To jest czakra, która daje zaufanie i poczucie
bezpieczeństwa”. Po chwili ból znika…. i pojawia się z kolei w gardle. Shri
Mataji naciska palcem wskazującym na mój ostatni krąg szyjny. Zaczynam płakać i
czuję pieczenie na czole. Shri Mataji nakłada tam tika (czerwony proszek).
„Tika daje pozytywne wibracje,
które rozproszą negatywne wibracje blokujące twoją Agnya czakrę. Pomyśl o
Chrystusie, który oddał swoją krew dla zbawienia świata”. Powoli napięcie w mojej głowie ustępuje,
a jego miejsce pojawia się wewnętrzna cisza i spokój, wykluczające jakikolwiek
ruch umysłowy/…/
Czuję się cudownie we własnej
skórze. To tak jakby z samego faktu istnienia wynikało dobre samopoczucie
fizyczne i radość. Wewnątrz mnie pojawił się nowy wymiar: głęboki spokój, a
zarazem – jednocześnie – w pełni obudzona uwaga… Straciłem całkowicie poczucie
czasu/.../
W ciągu następnych dni okazuje
się, że nie potrafię zachować tego cudownego stanu, utrzymać się w nim. Na
przemian z poczuciem jasnej przytomności, przejrzystości, lekkości, świeżości i
chłodu – pojawia się wrażenie mętności, niejasności, gorąca i niepokoju.
Opanowują mnie na nowo dawne wątpliwości, dawne obawy.
Mam szczęście. Mogę spędzić tydzień
towarzystwie Shri Mataji. Naprawdę tego potrzebuję. Mój dotychczasowy tryb
życia nadwyrężył mnie fizycznie i nerwowo. Nie wiem jak się oczyścić. W mojej
głowie tłoczą się pytania: Czy wyjdę z tego?
Kim jest Shri Mataji? /… /
Mój kołowrót umysłowy znów
zaczyna się kręcić. Raj utracony, raj odnaleziony, ponownie utracony. Gdy go
odnajduję, wydaje się sobie śmieszny i dziwię się:
Jak to może być tak proste? Ale
właśnie to pytanie, ta wątpliwość sprawia, że znów go tracę.
Shri Mataji wie o tym: „ Jesteś jak człowiek na
wzburzonym morzu, w barce, której w każdej chwili grozi wywrócenie. Musisz mi
pomóc. Musisz się ustabilizować”. Ależ tak, chcę to zrobić! Zdaję sobie sprawę
z tego, że Shri Mataji stara się wyzwolić mnie z niewidzialnych więzów, w
niewoli których jestem.
Od momentu, gdy moja Kundalini
została po raz pierwszy uniesiona, posiadam wielokrotnie większą zdolność
zwracania swojej uwagi do wewnątrz. Ale ledwo ośmielam się to czynić, bo przeczuwam,
że istnieją wewnątrz mnie ciemne obszary, które napawają mnie przerażeniem. Gdy
do nich docieram, wyskakują nagle na powierzchnię mojej świadomości tak, jakby
dziki kot skoczył mi do oczu.
Pojawiają się jakieś przerażające
obrazy, twarz fałszywego guru, wszystkie śmieci pochodzące z mojej przeszłości,
z moich lektur wychodzą na powierzchnię i atakują mnie, przekształcając moją
psychikę w pole bitwy/…/
Widzę w sobie wszystko: niebo i
piekło. Moje pierwsze wielkie zwycięstwo na tym polu, to zdanie sobie sprawy z
tego, że moja uwaga powinna kierować się ku olśniewającemu pięknu Jaźni (
zrozumienie, że z tym właśnie mam się utożsamiać). Dzięki Realizacji przeżyłem
doznanie bycia pełnią, bycia świętym, a przede wszystkim doświadczyłem
rzeczywistości. Tak, to tym naprawdę jestem. Nie jestem tymi śmieciami, które
żerują na mojej psychice jak pasożyty i chcą mnie zatopić w swoim błocie. Nie
jestem tym błotem.
„Jesteście - powiedziała mi Shri
Mataji o poszukiwaczach prawdy, którzy zmylili drogę i pogubili się – jak
diamenty, prawdziwe diamenty, ale pokryte błotem. Gdy zostaniecie oczyszczeni,
będziecie jaśnieć waszym pełnym blaskiem”.
Shri Mataji towarzyszy krok po
kroku tym moim zmaganiom. Wyjaśnia: „Realizacja to jakby zapalenie światła w
ciemnym pokoju. Po zapaleniu tego światła łatwiej jest zobaczyć, w jakim stanie
znajduje się pokój i posprzątać, zrobić porządek”. I jeszcze: „ Skoro
utożsamiłeś się już z Jaźnią, łatwo możesz zobaczyć, co jest w tobie nie w
porządku i zaradzić temu nie wpędzając się poczucie winy, ponieważ nie
utożsamiasz się dłużej ze swoimi
słabościami czy błędami. Gdy ubranie jest poplamione, zdejmuje się je i
pierze. Teraz możesz zrobić to samo ze swoją psychiką”.
Wodą , która myje, oczyszcza –
jest Kundalini czy też chłodne wibracje.
Shri Mataji robi mi kilkakrotnie
taką „terapię wibracyjną”. Kieruje energię do tych moich ośrodków, które
najbardziej tego potrzebują – do wątroby, żołądka, gardła.
Przypominam sobie jeden z
najbardziej przykrych momentów w trakcie tego procesu ”zmartwychwstawania”:
wibracje nie przepływają, czuję się naprawdę beznadziejnie. Shri Mataji mówi: „
Poproś o wybaczenie Shri Ganeshę”.
Leżę na podłodze przed drewnianym
posągiem Shri Ganeshy w domu Shri Mataji. Wyciągam ręce i proszę o wybaczenie, bo zrozumiałem
wreszcie, jak wiele złego wyrządziłem sobie przez to, że nie szanowałem mojej
własnej ani też cudzej czystości i niewinności. Czuję w tym momencie, że cały
mój los od tego zależy, czuję się zawieszony pomiędzy upadkiem a zbawieniem.
Pomału zaczynają napływać chłodne wibracje od strony posągu Shri Ganeshy.
Zostało mi wybaczone!
Zaczynam zauważać, że już po
otrzymaniu Realizacji – nadal powierzam moje życie temu, kogo uważałem za
podwładnego i największego sprzymierzeńca. Ale jeśli przyjrzeć się bliżej, okazuje
się, że ten „podwładny” wiedzie nie mój bój, lecz swój własny i że czyniąc tak
dąży do wyeliminowania mnie, chce zająć moje miejsce.
Jego gra jest subtelna i trudna do odkrycia, bowiem po
mistrzowsku udaje on, że jego cele, jego ambicje, jego zamiary - są moimi własnymi. Może już odgadliście:
zdemaskowałem mojego własnego Jaśnie Pana Ego. To on każe mi gonić za czymś, on
czyni mnie dominującym lub agresywnym. To Ego jest samo dla siebie bogiem.
„Doprawdy, Shri Mataji ono jest
olbrzymie!”. Shri Mataji śmieje się: „ Skoro już je widzisz, to nie może ono
szkodzić. Podśmiewaj się z niego, żartuj sobie z niego, wówczas ujdzie z niego
powietrze. Ale nie walcz ze swoim ego”. /…/
Na skutek mego pochodzenia,
temperamentu, wykształcenia należę do tych, którzy mówią: „ Ja , ja osobiście,
ja sam”. /…/
Nasze badania i poszukiwania są
zdominowane przez ego: to ono analizuje
i wyciąga wnioski, sprawując władzę nad naszym intelektem. Jednakże wobec
takiego doświadczenia, jakim jest Samorealizacja, ego czuje się zbite z tropu,
„zrzucone z siodła”. Stara się więc odzyskać władze – zaprzeczając faktom,
odrzucając lub przeinaczając doświadczenia, negując rolę Shri Mataji.
Przez długi czas ego będzie
usiłowało zanegować nowe doznania i doświadczenia duchowe, nad którymi nie ma
ono żadnej kontroli – tworząc zasłonę zastrzeżeń, pytań i wątpliwości pomiędzy
moją uwagą a Jaźnią /…/
Gregoire de Kalbermatten.