piątek, 6 kwietnia 2012

"The Advent" - fragmenty książki Gregoire'a de Kalbermatten


W rozdziale pt. „Spotkanie z Sahaja Yogą” autor opowiada o tym, jak po latach poszukiwań intelektualnych w nauce i filozofii, dążenia do tego, aby jak najwięcej przeżyć i doświadczyć (nie wyłączając młodzieńczych poszukiwań w romansach, w seksie, w narkotykach) – spotkał Shri Mataji.
Było to w 1975 roku. Mieszkał wtedy w USA. Usłyszał o Shri Mataji od swojego przyjaciela i pojechał do Niej do Londynu. Autor tak opisuje swoje pierwsze spotkanie ze Shri Mataji, w Jej domu:

Zaczynam opowiadać w wielkim nieładzie o wszystkim, co leży mi na sercu. Shri Mataji pyta mnie o moją rodzinę, o zdrowie i pyta, czemu chodzę w samej koszuli bez podkoszulka narażając się na przeziębienie. Odpowiadam. Mówię też, że szukałem czegoś, chyba prawdy, ale nie znalazłem i że czuję się zmęczony.
Cisza i spokój tego domu stopniowo przenikają mnie, burzliwy potok moich wypowiedzi spowalnia się. Odkrywam w sobie spokój, jakiego nigdy nie znałem. Shri Mataji zaczyna mówić o prawdziwym przedmiocie naszych poszukiwań – o Samorealizacji. UFFF! To tego właśnie pragnę! /.../

W tej ciszy i spokoju moje dotychczasowe życie jawi mi się jak jakiś szalony cyrk. Ja, który nie byłem w stanie zatrzymać natłoku własnych myśli i straciłem już nadzieję, że kiedykolwiek mi się to uda – oto jestem prawie uspokojony.
A przecież Ona (Shri Mataji) nie podniosła nawet małego palca! Doprawdy czy to możliwe, by samym tylko spojrzeniem uśmierzyła aż taką aktywność umysłową? Shri Mataji, kim ty jesteś?
Siedzę naprzeciw Shri Mataji i zgodnie z Jej życzeniem wyciągam dłonie w Jej kierunku. „Przede wszystkim usiądź wygodnie, ciało nie powinno być skrępowane w żaden sposób”. Obserwuję Ją. Wydaje się, że weszła w stan głębokiej koncentracji. Niektóre z Jej gestów sprawiają wrażenie, jakby starała się podnieść coś na wierzchołek mojej głowy /…/
Nic z tego nie rozumiem, ale nie przejmuję się tym wcale, zafascynowany pięknem tej sceny. Jej ruchy są na przemian płynne i miękkie, to znów pełne mocy, zawsze niezwykle precyzyjne, zaś Jej twarz promieniuje zarazem majestatem i pokorą - kontrast niespotykany u zwykłych ludzi.
Czuję mrowienie w rękach, które stają się coraz bardziej chłodne. Mam dziwne wrażenie chłodnego powiewu na dłoniach. Szukam źródła tego prądu powietrznego, ale drzwi i okna są pozamykane. Zaczynają docierać do mnie wrażenia z wnętrza mojego ciała, tak jakbym po raz pierwszy uświadamiał sobie niektóre jego części.
Zaskakuje i zadziwia mnie to, że Shri Mataji momentalnie reaguje na ten proces. „To jest w czakrze serca”. Rzeczywiście czuję lekki ból w piersi. Shri Mataji dłonią zwróconą jak lanca w stronę mojego serca, wyjaśnia: „To jest czakra, która daje zaufanie i poczucie bezpieczeństwa”. Po chwili ból znika…. i pojawia się z kolei w gardle. Shri Mataji naciska palcem wskazującym na mój ostatni krąg szyjny. Zaczynam płakać i czuję pieczenie na czole. Shri Mataji nakłada tam tika (czerwony proszek).
„Tika daje pozytywne wibracje, które rozproszą negatywne wibracje blokujące twoją Agnya czakrę. Pomyśl o Chrystusie, który oddał swoją krew dla zbawienia  świata”. Powoli napięcie w mojej głowie ustępuje, a jego miejsce pojawia się wewnętrzna cisza i spokój, wykluczające jakikolwiek ruch umysłowy/…/
Czuję się cudownie we własnej skórze. To tak jakby z samego faktu istnienia wynikało dobre samopoczucie fizyczne i radość. Wewnątrz mnie pojawił się nowy wymiar: głęboki spokój, a zarazem – jednocześnie – w pełni obudzona uwaga… Straciłem całkowicie poczucie czasu/.../
W ciągu następnych dni okazuje się, że nie potrafię zachować tego cudownego stanu, utrzymać się w nim. Na przemian z poczuciem jasnej przytomności, przejrzystości, lekkości, świeżości i chłodu – pojawia się wrażenie mętności, niejasności, gorąca i niepokoju. Opanowują mnie na nowo dawne wątpliwości, dawne obawy.
Mam szczęście. Mogę spędzić tydzień towarzystwie Shri Mataji. Naprawdę tego potrzebuję. Mój dotychczasowy tryb życia nadwyrężył mnie fizycznie i nerwowo. Nie wiem jak się oczyścić. W mojej głowie tłoczą się pytania: Czy wyjdę z tego?
Kim jest Shri Mataji? /… /
Mój kołowrót umysłowy znów zaczyna się kręcić. Raj utracony, raj odnaleziony, ponownie utracony. Gdy go odnajduję, wydaje się sobie śmieszny i dziwię się:
Jak to może być tak proste? Ale właśnie to pytanie, ta wątpliwość sprawia, że znów go tracę.
Shri Mataji  wie o tym: „ Jesteś jak człowiek na wzburzonym morzu, w barce, której w każdej chwili grozi wywrócenie. Musisz mi pomóc. Musisz się ustabilizować”. Ależ tak, chcę to zrobić! Zdaję sobie sprawę z tego, że Shri Mataji stara się wyzwolić mnie z niewidzialnych więzów, w niewoli których jestem.
Od momentu, gdy moja Kundalini została po raz pierwszy uniesiona, posiadam wielokrotnie większą zdolność zwracania swojej uwagi do wewnątrz. Ale ledwo ośmielam się to czynić, bo przeczuwam, że istnieją wewnątrz mnie ciemne obszary, które napawają mnie przerażeniem. Gdy do nich docieram, wyskakują nagle na powierzchnię mojej świadomości tak, jakby dziki kot skoczył mi do oczu.
Pojawiają się jakieś przerażające obrazy, twarz fałszywego guru, wszystkie śmieci pochodzące z mojej przeszłości, z moich lektur wychodzą na powierzchnię i atakują mnie, przekształcając moją psychikę w pole bitwy/…/
Widzę w sobie wszystko: niebo i piekło. Moje pierwsze wielkie zwycięstwo na tym polu, to zdanie sobie sprawy z tego, że moja uwaga powinna kierować się ku olśniewającemu pięknu Jaźni ( zrozumienie, że z tym właśnie mam się utożsamiać). Dzięki Realizacji przeżyłem doznanie bycia pełnią, bycia świętym, a przede wszystkim doświadczyłem rzeczywistości. Tak, to tym naprawdę jestem. Nie jestem tymi śmieciami, które żerują na mojej psychice jak pasożyty i chcą mnie zatopić w swoim błocie. Nie jestem tym błotem.
„Jesteście - powiedziała mi Shri Mataji o poszukiwaczach prawdy, którzy zmylili drogę i pogubili się – jak diamenty, prawdziwe diamenty, ale pokryte błotem. Gdy zostaniecie oczyszczeni, będziecie jaśnieć waszym pełnym blaskiem”.
Shri Mataji towarzyszy krok po kroku tym moim zmaganiom. Wyjaśnia: „Realizacja to jakby zapalenie światła w ciemnym pokoju. Po zapaleniu tego światła łatwiej jest zobaczyć, w jakim stanie znajduje się pokój i posprzątać, zrobić porządek”. I jeszcze: „ Skoro utożsamiłeś się już z Jaźnią, łatwo możesz zobaczyć, co jest w tobie nie w porządku i zaradzić temu nie wpędzając się poczucie winy, ponieważ nie utożsamiasz się dłużej ze swoimi  słabościami czy błędami. Gdy ubranie jest poplamione, zdejmuje się je i pierze. Teraz możesz zrobić to samo ze swoją psychiką”.
Wodą , która myje, oczyszcza – jest Kundalini czy też chłodne wibracje.
Shri Mataji robi mi kilkakrotnie taką „terapię wibracyjną”. Kieruje energię do tych moich ośrodków, które najbardziej tego potrzebują – do wątroby, żołądka, gardła.
Przypominam sobie jeden z najbardziej przykrych momentów w trakcie tego procesu ”zmartwychwstawania”: wibracje nie przepływają, czuję się naprawdę beznadziejnie. Shri Mataji mówi: „ Poproś o wybaczenie Shri Ganeshę”.
Leżę na podłodze przed drewnianym posągiem Shri Ganeshy w domu Shri Mataji. Wyciągam ręce  i proszę o wybaczenie, bo zrozumiałem wreszcie, jak wiele złego wyrządziłem sobie przez to, że nie szanowałem mojej własnej ani też cudzej czystości i niewinności. Czuję w tym momencie, że cały mój los od tego zależy, czuję się zawieszony pomiędzy upadkiem a zbawieniem. Pomału zaczynają napływać chłodne wibracje od strony posągu Shri Ganeshy.
Zostało mi wybaczone!
Zaczynam zauważać, że już po otrzymaniu Realizacji – nadal powierzam moje życie temu, kogo uważałem za podwładnego i największego sprzymierzeńca. Ale jeśli przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że ten „podwładny” wiedzie nie mój bój, lecz swój własny i że czyniąc tak dąży do wyeliminowania mnie, chce zająć moje miejsce.
Jego gra  jest subtelna i trudna do odkrycia, bowiem po mistrzowsku udaje on, że jego cele, jego ambicje, jego zamiary -  są moimi własnymi. Może już odgadliście: zdemaskowałem mojego własnego Jaśnie Pana Ego. To on każe mi gonić za czymś, on czyni mnie dominującym lub agresywnym. To Ego jest samo dla siebie bogiem.
„Doprawdy, Shri Mataji ono jest olbrzymie!”. Shri Mataji śmieje się: „ Skoro już je widzisz, to nie może ono szkodzić. Podśmiewaj się z niego, żartuj sobie z niego, wówczas ujdzie z niego powietrze. Ale nie walcz ze swoim ego”. /…/
Na skutek mego pochodzenia, temperamentu, wykształcenia należę do tych, którzy mówią: „ Ja , ja osobiście, ja sam”. /…/
Nasze badania i poszukiwania są zdominowane  przez ego: to ono analizuje i wyciąga wnioski, sprawując władzę nad naszym intelektem. Jednakże wobec takiego doświadczenia, jakim jest Samorealizacja, ego czuje się zbite z tropu, „zrzucone z siodła”. Stara się więc odzyskać władze – zaprzeczając faktom, odrzucając lub przeinaczając doświadczenia, negując rolę Shri Mataji.
Przez długi czas ego będzie usiłowało zanegować nowe doznania i doświadczenia duchowe, nad którymi nie ma ono żadnej kontroli – tworząc zasłonę zastrzeżeń, pytań i wątpliwości pomiędzy moją uwagą a Jaźnią /…/

Gregoire de Kalbermatten.